Ulicami Darłowa przeszedł kolorowy Korowód Marcinowy
Było wspólne śpiewanie, konkursy dla najmłodszych i oczywiście słodkie przysmaki ofiarowane przez lokalnych piekarzy i cukierników. Ulicami Darłowa z dziedzińca Zamku Książąt Pomorskich, przeszedł dziś kolorowy Korowód Marcinowy.
– My tak już od wielu lat – mówi jedna z uczestniczek korowodu. – Myślę, że warto dzieciom przekazywać wartości. Mówić o historii, że kiedyś Polski nie było na mapie, a właśnie od 1918 roku, od 11 listopada, jesteśmy na mapie z powrotem – podkreśla mieszkanka Darłowa.
Korowód Marcinowy to juz darłowska tradycja. Jest jednym z elementów obchodów Święta Niepodległości, ale to przede wszystkim okazja do wspomnienia Świętego Marcina – patrona między innymi żołnierzy, ale też żebraków. W jego rolę wcielił się franciszkanin ojciec Adrian Zalewski. Jak powiedział – Święty Marcin może nas wiele nauczyć.
– No niestety żyjemy w jednym bloku, w jednej miejscowości, w ogóle siebie nie znając i nie interesując się otoczeniem, które wokół nas jest. Święty Marcin ma nam pomóc właśnie, aby odkryć ten niezwykły aspekt. Jaki aspekt? No dzielenie się, zauważenia drugiej osoby, wyciągnąć pomocną dłoń – tylko to albo aż to – podkreśla Adrian Zalewski.
Nie tylko Poznań, ale i cała Polska, w tym Darłowo rogalami stoi.
Tradycja wypieków rogali świętomarcińskich pochodzi z końca XIX wieku. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, ówczesny proboszcz poznańskiej parafii, pod jego wezwaniem, zaapelował do wiernych, by wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik przygotował na odpust rogale w kształcie podkowy; bogatsi poznaniacy kupowali te smakołyki, a biedni otrzymywali je darmo. Rokrocznie w Poznaniu, w okresie ok. 11 listopada, mieszkańcy i turyści zjadają nawet ok. 1 mln sztuk tego regionalnego przysmaku.
A jak jest w Darłowie?